Gergeti

Gergeti

piątek, 17 czerwca 2016

Dzień 11. Powrót do Kutaisi - pożegnanie Gruzji

Niedziela 31.05.2015




Pamiątka z Mestii: Gliniany dzbanek i rogi na wino.



Droga z Mestii do Kutaisi jest dość nowa, bo ma zaledwie kilka lat. Wcześniej była to droga ziemna, kamienista, teraz jest tam asfalt, co bardzo ułatwia życie mieszkańcom Mestii i lokalnych wiosek. Kiedyś czas przejazdu był bardzo długi i nie sposób było objechać trasę Kutaisi - Mestia - Kutaisi jednego dnia, teraz są to 4 godziny w jedną stronę. Przejazd ten jest bez wątpienia kolejną atrakcją Gruzji i jak mówił Gaga, swego czasu był jednym z najniebezpieczniejszych. Jest to bowiem bardzo kręta droga wśród wysokich, skalistych gór, ale za to piękne widoki: gęste lasy iglaste na wzniesieniach, rwąca rzeka - Patara Enguri - ciągnąca się przez połowę trasy, małe, biedne wioski przy drodze. W pewnym miejscu przejeżdża się obok wielkiej tamy, gdzie zbiornik wody staje się naprawdę ogromny, a w jego tafli malowniczo odbijają się otaczające go góry i drzewa. Gaga opowiadał nam, że w planach była budowa kolejnej tamy i zalanie okolicznej wioski, czemu sprzeciwiali się mieszkańcy i ekolodzy. Ciekawe jak ten spór zostanie rozwiązany.
 
Góry, skały, wodospady tuż nad drogą.. 
 oraz kręta droga u podnóża skalistych gór...


 Wczesną wiosną, gdy są roztopy woda sięga drzew...

(Jak "ładnie" widać, gdzie po zimie sięga woda...
i że kierownica w tym Mitsubishi Delica - po prawej stronie ;)

Przydrożne ule na trasie Mestia- Zugdidi.
fot. Justyna Kochańska

I my :)

(Nie ma jak wytarte dżinsy :)


Targ w Zugdidi.
 fot. Justyna Kochańska

 fot. Justyna Kochańska

fot. Justyna Kochańska

Podczas jazdy także robiłam drobne notatki na kolanie i skupiona w pewnym momencie powiedziałam do dziewczyn:
- "Dajcie mi wody. Tyle piszę, że mi już zaschło w gardle." - a one wszystkie w śmiech, powtarzając moją 'zabawną'? wypowiedź i akcentując odpowiednie słowa: "Tyle PISZESZ, że już Ci ZASCHŁO w GARDLE?" Hahah Ja zrozumiawszy swoją gafę, śmiałam się chyba najgłośniej (co ma pisanie do pragnienia?! - heheh też jest na "P"?) Po naszym ataku śmiechu wytłumaczyłyśmy pani Renacie i pani Wincencie, że spisywałam nasze przygody, ciekawostki oraz żarciki aby mieć niezbite dowody i materiały do planowanego bloga - opowieści.

Kutaisi jeszcze raz!
Dojechaliśmy około godziny piątej popołudniu. Panie wysadziliśmy na dworcu, bo miały złapać busa do Tbilisi (mówiłyśmy by się nie martwiły, gdyż nie ma rozkładu jazdy, bus odjedzie jak się zapełni) Nas Gaga podwiózł do centrum, na plac z fontanną (Kolkha Fountain). Przypomnę, cena przejazdu 300 GEL (480zł) auto 7-osobowe, wychodzi 43 GEL / 68 zł na osobę, szybko, wygodnie i w miłym towarzystwie!
Informacje: Guesthouse Kaldani Mestia Svaneti

Pożegnawszy się z Gagą, stojąc z plecakami w tym samym miejscu - w Kutaisi, gdzie zaczęłyśmy naszą wyprawę, wzdychałyśmy, że to już koniec...
- "Hej dziewczyny! przed nami jeszcze niemal całe popołudnie, wieczór i noc!" - optymistycznie oznajmiła jedna.  Na to kolejna dodała - pamiętne słowa:
- "No właśnie! Do odlotu mamy mnóstwo czasu, tyle się jeszcze może wydarzyć!" Hahaha
Wszystkie byłyśmy w promiennych humorach, śmiejąc się i potwierdzając, że "jeszcze możemy mieć jakieś przygody!"

   
Aby swobodnie poruszać się po mieście, ustaliłyśmy już wcześniej, że plecaki zaniesiemy do naszej serdecznej gospodyni Laili, a odbierzemy je wieczorem, gdy już udamy się do jakiejś knajpy na długą kolację. Z placu do Laili było bardzo blisko (Kutaisi Hostel Center, ul. Jibladze 3). Uf! Jaka wygoda móc zostawić plecaki!
Laila bardzo się ucieszyła jak nas zobaczyła i chętnie pozwoliła zostawić bagaże. (wyjeżdżając z Kutaisi pierwszego dnia nie miałyśmy tego jeszcze w planie)




Pomysł na prezent: artystyczna, gliniana butelka z winem.



.


"Żegnaj ukochana Gruzjo!!! i ... DO ZOBACZENIA!!!" :)

Na lotnisku w Kutaisi są materace, gdzie można się położyć, lecz jak przybyłyśmy, wszystkie były już zajęte. Miałyśmy jeszcze sporo czasu, więc rozłożyłyśmy się na podłodze w rogu i padnięte, zasnęłyśmy jak dzieci.

Następnie odprawa i lot do Polski, 3 godziny - przespane!
A, przy oddawaniu bagażu Klaudia zauważyła, że jakiś chłopak przed nami miał identyczny plecak jak ona.
- "Ooo jaaaa... Klaudia zaznacz sobie! Jeszcze tego brakuje, byś w Warszawie zabrała NIE swój plecak!!!" Hehhe - "mądrze" doradziłam  -  "Tego już by było za dużo!" 

POLSKA! Warszawa, Okęcie:

I "nadejszła" ta chwila... czas pożegnania, Karolcia z Kasią zostawały w Warszawie, my we trzy ruszałyśmy dalej Polskim Busem do Krakowa i kolejne 5h drogi przed nami!
Wyrwane jakby ze snu wracałyśmy do rzeczywistości...
- "Nie mogę uwierzyć, że to już koniec..."
- "Mmmmm zawsze kiedyś nadchodzi ten koniec...
- "A ja nie mogę uwierzyć, że było tak niesamowicie! pod każdym względem i do samego końca!"
- "Ooo racja" - wzdychałyśmy wszystkie!
- " Dziewczyny, wielki uścisk i DZIĘKI za wszystko!!!!"

***

Jeszcze w restauracji Dżasta powiedziała bardzo mądre słowa:
"Ja tam lubię powroty, fajnie jest potem podzielić się wrażeniami z rodziną, z innymi osobami.
Dla mnie podróż składa się z trzech etapów: przygotowanie, sama podróż - zwiedzanie i powrót. Wszystkie są na swój sposób ekscytujące. Patrzcie, tyle się wydarzyło, tyle wrażeń, emocji, że fajnie jest to teraz dalej opowiedzieć."
- "Święta racja Dżasta! - pochwaliłam - "Dobrze, że wracamy, bo ja już dosłownie "kipię" z tych wrażeń, normalnie mi się ulewa, muszę je dalej przelać! Hehe, Przelać na klawiaturę i wszystkim opowiedzieć! Tak jak zaplanowałam przed wyjazdem."

I przelałam, jedenaście niezapomnianych dni opisanych w ciągu całego roku! Po polsku i po angielsku, tak by każdy mógł przeczytać!

To więc już koniec mej opowieści o naszej wielkiej przygodzie w Gruzji!

DZIĘKUJĘ!!!
że czytaliście i cierpliwie czekaliście na kolejny Dzień!

A pisałam, że nie spocznę dopóki Wam wszystkiego nie opowiem!? :)
To już wszystko ;)

Będzie Wam tego brakować? :) Możecie przeczytać opowieść od początku jeszcze raz! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz